- Neuroshima PBF http://www.neuroshima-pbf.pun.pl/index.php - Teksas http://www.neuroshima-pbf.pun.pl/viewforum.php?id=27 - Whiteys Shaun (Jack Miller) http://www.neuroshima-pbf.pun.pl/viewtopic.php?id=8 |
Rastu - 2011-03-19 00:15:10 |
Jack Miller
|
Jack Miller - 2011-03-19 01:44:54 |
Patrzę na sępy z niechęcią. Ich widok przypomina mi żydów żerujących na wszystkim. Cholerni padlinożercy. Mutanci nie są lepsi, to po prostu bezmyślne kupy gówna i mięsa. Nie wiem w sumie czego jest w nich więcej. Szkoda, że nie ma już niewolnictwa. Taki mutant na polu bawełny byłby fajnym wynalazkiem. No, mniejsza z tym. |
Rastu - 2011-03-19 06:50:27 |
Rozglądnąwszy się, zauważyłeś że nie ma nikogo obok Ciebie. No tak, przecież wszystkich zajebały mutki. Do głowy wpadł Ci pomysł, by wrócić się i przeszukać karawanę. Ale z drugiej strony, mutki nigdy nie zostawiały nic czego nie zabierały ze sobą, w dobrym stanie. I teraz pewnie dalej ucztują, jebańce. Krajobraz się nie zmieniał, prócz tego że droga była w coraz lepszym stanie. Na niektórych odcinkach nawet dziur nie było! W pewnym momencie, Twoje nozdrza zaatakował potężny smród rozkładających się ciał, dolatujący tak jakby zza wzniesienia pod które właśnie szedłeś. |
Jack Miller - 2011-03-19 09:29:02 |
Przez chwile zastanawiałem się nad powrotem i przeszukaniem karawany. Przecież mutasy są tępe i mogły nie przeszukać jakiejś skrytki. Niestety, mogły jeszcze tam być. Wzruszam ramionami. W momencie gdy czuję smród nie wzrusza mnie to specjalnie. Idę dalej szukając tego co wydziela ten rozkoszny zapaszek. |
Rastu - 2011-03-19 12:33:21 |
Doszedłszy na szczyt wzgórza, ujrzałeś źródło smrodu. Masa ciał, koni, zwierząt i uroczych mutantów, którzy na oko mieli grubo ponad 4 metry, była już w silnym stanie rozkładu. Bitwa musiała być iście epicka, łusek po nabojach nie zliczyłbyś i po tygodniu. Wyglądało na to, że od tamtego czasu nikt tędy nie przechodził, jako że fragmenty potrzaskanej broni i gdzieniegdzie pojedyncze sztuki amunicji leżały nieruszane. |
Jack Miller - 2011-03-19 13:24:30 |
Przechadzam się po polu bitwy. Szukam amunicji. Biorę każdą kulę, każdy granat, każdy nóż. Wszystko to gamble. Podnoszę kołnierz płaszcza aby chociaż trochę nie czuć tego odoru. |
Rastu - 2011-03-19 19:52:34 |
Zbierało ci się na rzyganie, ale w ostatniej chwili powstrzymałeś to. Znalazłeś 3 naboje .44, samoróbki z wyglądu, 2 kule 9mm, nóż wbity w odbyt mutanta, odbezpieczony granat który najwyraźniej nie wybuchł i jakąś dziwną małą kulkę, która, jak nią zakręciłeś stawała się tak ciężka aż wypadała z ręki. |
Jack Miller - 2011-03-20 12:30:32 |
Nie zbliżam się na krok do granatu. Nóż zawsze się przyda. Wyciągam go i dokładnie wycieram szmaty leżące na ludziach. Z jakiegoś kawałku ubrania trupów robię sobie pochwę na nóż. Nie chcę abym sam śmierdział gównem mutasa. Tajemniczą kulkę biorę do ręki i idę dalej oglądając ją dokładnie. |
Rastu - 2011-03-20 13:17:46 |
Zauważyłeś po czwartym wypadnięciu kulki z Twojej ręki, że zmienia ciężar tylko i wyłącznie, jak się nią pokręci, nawet lekko. Nie mogłeś dojść, z czego była zrobiona, zapewne zlepek jakichś metali, tylko jak się komuś udało uzyskać taki efekt? Po pokonaniu paru kolejnych wzgórz, ujrzałeś zbawienny widok: średniej wielkości miasteczko, ze sporym zasobem mieszkańców. Niedaleko przed tobą była tabliczka, zapewne z nazwą miasteczka i trzema przedmiotami przybitymi do niej, jednak z tej odległości nie mogłeś powiedzieć co to było. |
Jack Miller - 2011-03-20 23:33:27 |
-Śmieszny ten wynalazek. - wkładam znalezisko do kieszeni. Oby tylko nie było jakimś granatem, albo innym gównem. |
Rastu - 2011-03-21 13:20:45 |
Po pewnym czasie, rozeznałeś co wisi przybite do tabliczki. Głowy. Z bliska zobaczyłeś głowę jednego czarnego, jednego żółtego i jednego białego. Pod nimi był napis "Jeśliś czarny, żółty, mutek lub rasista - stracisz głowę". Huh, dziwne. Zauważyłeś, że dookoła miasta stoi płot, wnioskując z podpiętego generatora, pod napięciem. Poza tym, niczym się nie wyróżniało. Budynki w strasznym stanie, tłumy ludzi na ulicach, wielka banda mutków zbierająca się na pobliskim wzgórzu... |
Jack Miller - 2011-03-21 21:02:52 |
-O kurwa... - mówię do siebie widząc armię mutasów. Podbiegam do miasta. Stawiam kołnierz tak, aby nie było widać znaczku SS. Zerkam niecierpliwie na wzgórze. Zaczepiam najbliższego przechodnia. |
Rastu - 2011-03-21 21:45:50 |
-Tiaa... Organizują się i wbiegają hurtem na siatkę, cały czas w tym samym miejscu... O, o! Patrz! - Podążyłeś wzrokiem za palcem i od razu zobaczyłeś widok... komiczny. Mutki w szeregu wbiegały na siatkę, padając jeden po drugim od napięcia. Paru udało się dostać do środka, wchodząc po trupach towarzyszy, ale ci zostali ustrzeleni przez snajperów, którzy magicznie pojawili się na dachach. Niektórzy odwracali swe głowy na moment w ich kierunku, reszta przechodziła obojętnie obok tego. Zapewne częsty widok, nie? |
Jack Miller - 2011-03-21 22:27:23 |
-Bardzo praktyczne, bardzo. - z uśmiechem oglądam widowisko. |
Rastu - 2011-03-22 08:10:25 |
Wyłapałeś coś... szczególnego. Dziwną pustkę w jego oczach. Poza tym, wydawał się bardzo podobny do wszystkich innych przechodniów, co było dziwne. Koleś trochę się zmieszał i nagle dziwnym tonem powiedział: |
Jack Miller - 2011-03-22 13:31:13 |
-Ciekawa teoria przyjacielu. Miłego dnia życzę. |
Rastu - 2011-03-23 06:46:24 |
Przepychając się przez tłum, zauważyłeś że wszyscy dookoła mają tą samą pustkę w oczach... Dziwne. Drzwi prowadzące do ratusza były świeżo pomalowane, ze złotą klamką i ozdobną kołatką. |
Jack Miller - 2011-03-23 11:09:57 |
Faktycznie, dziwne. Mają ochronę czyli przynajmniej na razie mają spokój. Powinni się cieszyć. Pochodzę do ratusza i pukam w drzwi. |
Rastu - 2011-03-23 12:03:17 |
Drzwi nagle otworzyły się automatycznie przy akompaniamencie dziwnego buczenia. Środek ratusza był, mało powiedziane, luksusowy. Gustownie urządzone pomieszczenie, misternie zdobione meble a za biurkiem zastawionym różnymi papierami i pustymi paczkami papierosów siedział młodziutki, wysportowany mężczyzna. A, i skórę miał koloru czarnego. Kiedy się odezwał, poczułeś do niego... sympatię?!: |
Jack Miller - 2011-03-23 17:42:48 |
-Sprowadziła mnie chęć ucieczki przed mutantami... i ... no ... - waham się chwilę - Ciekawi mnie tabliczka przed miastem. Dlaczego ona zawiera takie no... ostrzeżenie? - po chwili się ogarniam |
Rastu - 2011-03-23 18:11:13 |
Nagle, przez dosłownie chwilę, coś jakby przesłoniło ci oczy. Kiedy je otworzyłeś, zobaczyłeś nad sobą jakiegoś starego faceta, który do ust wlewał ci powoli trochę wódki. Zakrztusiłeś się i odkaszlnąłeś. Znajdowałeś się w tym samym pomieszczeniu, tylko... czarnuch zniknął. A ty leżałeś na materacu, obolały jak cholera. Facet klepnął cię po plecach i rzekł: |
Jack Miller - 2011-03-23 22:51:09 |
-Hę ? Co jest... zostaw mnie pierdolony czarny mutancie! - wołam jeszcze przez chwilę próbując udawać, że nie mam nic do czarnych. |
Rastu - 2011-03-24 06:40:48 |
-Nie ma tu czarnych, ani mutantów, kolego więc spokojnie. Miałeś kurwa szczęście, bo jesteś tylko poobijany. Ale wiesz, że za taką opiekę trzeba... odpłacić? - powiedział po czym podał ci rękę byś wstał. Wydawało ci się, że drugą rękę ma tak trochę... czarną, ale zapewne tylko ci się zdawało. |
Jack Miller - 2011-03-24 09:14:37 |
-Odpłacić? A jak ja mam się odpłacić? - pytam wstając i łapiąc się za głowę drugą ręką. |
Rastu - 2011-03-24 15:15:49 |
Mężczyzna siadł za biurkiem i wskazał ci stojące przed nim krzesło. Kiedy usiadłeś, zaczął mówić: |
Jack Miller - 2011-03-24 21:55:33 |
-Rozumiem, ale czemu szkodzi wam fabryka tego narkotyku? - pytam. |
Rastu - 2011-03-25 07:12:29 |
-Chyba mnie nie zrozumiałeś, co, chłopcze? - uśmiechnął się i zaczął gmerać między papierami. Wreszcie, wynalazł coś, co przyprawiło cię o zastopowanie akcji życiowych, erekcję, porażenie mózgowe i takie tam. Spora działka tornado leżała na jego dłoni: |
Jack Miller - 2011-03-25 07:34:07 |
-Oo! To już brzmi dużo lepiej przyjacielu! Skoro tak się sprawy mają to piszę się na tę robotę od zaraz! Pytanie: dostaniemy jakiś sprzęt? - zadowolony mówię do rozmówcy. |
Rastu - 2011-03-26 07:13:23 |
Popatrzył na ciebie ze zdziwieniem i położył przed tobą 2 magazynki do twojej Beretty, mówiąc: |
Jack Miller - 2011-03-26 09:59:44 |
-Hm... ale wiecie, sama Beti może nie wystarczyć... może znajdzie się coś z większym zasięgiem. - dodaję z uśmiechem |
Rastu - 2011-03-26 13:16:14 |
Pokręcił głową przecząco i powiedział: |
Jack Miller - 2011-03-26 21:50:08 |
-Rozumiem... To piszę się na tę robotę, tylko muszę coś zjeść i wypić... byle to nie była mięso mutanta i jego szczyny... |
Rastu - 2011-03-27 16:02:14 |
Kiwnął głową i potrząsnął dokładnie trzy razy dzwoneczkiem. Siedziałeś, czekając na efekt, jednak nic się nie działo. Usłyszałeś stłumione "Kurwa..." po czym mężczyzna się podniósł. Ledwo ruszył w stronę drzwi, prowadzących wgłąb, wypadła zza nich jakowaś gruba baba, niosąc ładnie pachnące żarcie, którego jednak było mało. Postawiła je na biurku przed tobą i krzesłem burmistrza. Rozstawiła dwa talerze i szybko się wycofała. Burmistrz, siadając, burknął: |
Jack Miller - 2011-03-27 22:12:38 |
-To normalne, że to mięso nie jest zwierzęce? Mutant? Dobrze zgaduję? - pytam nakładając sobie wszystkiego po trochę. |
Rastu - 2011-03-28 12:34:15 |
-Gdzież mutanta bym żarł, panie. Tutejsze krowy są nieco... inne, ale ich mięso jest przepyszne! - obruszył się burmistrz, napychając się jedzeniem. Zaraz znowu weszła ta sama baba, niosąc dzbanek jakiegoś aromatycznego, czarnego płynu, bodajże kawy i dwa kubki. Znów ustawiła się na stole, gapiąc się na ciebie. Kiedy wychodziła, puściła do ciebie oko i zaczęła kręcić tyłkiem. Cóż, widok niezbyt przyjemny. |
Jack Miller - 2011-03-28 14:52:07 |
(kurna xD przeczytałem "na pewno nie pochodziło od zwierzęcia") |
Rastu - 2011-03-28 19:41:40 |
-Nowojorczycy? - widziałeś zdziwienie w jego oczach, gdy nagle uderzył się dłonią w czoło - Wiem, które to skurwiele! Kiedyś przejeżdżali tędy z Nowego Nowego Jorku, zjebana nazwa, czyż nie? Ale, przyjechali i nawoływali do jakiegoś zjednoczenia, czy czegoś, a potem przyłapaliśmy ich na kradzieży. - powiedział zgrzytając zębami. Widocznie niezbyt lubił nowonowojorczyków... |
Jack Miller - 2011-03-29 01:45:47 |
-Dokładnie to te chuje! Na okrągło pierdolą o tworzeni u państwa i tak dalej. Takich to trzeba wrzucać do jeziora w betonowych skarpetkach. - dodaję po chwili z uśmiechem - Widziałem tabliczkę przed miastem. Czemu jest na niej akurat taka treść? |
Rastu - 2011-03-29 08:05:42 |
-Huh, widać żeś pan się w czasie przenoszenie obudził... - skończył pałaszowanie swojej porcji i zaczął bujać się na krześle - Wiesz, niezbyt nam potrzeba tu obcych, a jak zobaczą taką tabliczkę to pomyślą, że same pojeby w tej wiosce i mogą marnie skończyć, więc nas ominą łukiem. Zazwyczaj wpadając na tych pojebanych mutków... Widziałżeś, jak te zjeby wbiegają na siatkę pod napięciem ciągle w tym samym miejscu? A, chyba żeś widział... |
Jack Miller - 2011-03-29 10:56:59 |
-Hm... czyli żadne z tych "ostrzeżeń" nie jest pisane na poważnie. - pytam z delikatnym uśmieszkiem na jedną stronę. |
Rastu - 2011-03-29 17:30:39 |
-Gorzej jak się przedostaną po ciałach do wioski, nie zawsze wszystkich dają radę snajperzy zdjąć... I nie, nie jest na poważnie. No, ale. Widzę że kończy już pan jeść... Gotów do wyruszenia? - zapytał się, zauważywszy ostatnią malutką porcyjkę na twoim talerzu. Usłyszałeś cichy warkot silnika, dobiegający jakby zza ratusza. Dziwne, przecież do ratusza przylegała siatka... |
Jack Miller - 2011-03-30 01:28:51 |
*Pewnie już czekają poza miastem z samochodem.* |
Rastu - 2011-03-30 07:06:45 |
(Dopisz je) |
Jack Miller - 2011-03-30 14:37:58 |
Wsiadam do wozu żegnając się iście po aryjsku. Prostuję rękę tak aby stanowiła z dłonią linię. Patrzę po towarzyszach, którzy zapewne są gdzieś w okolicy. |
Rastu - 2011-03-30 16:34:11 |
Kiedy wsiadłeś, zauważyłeś że wyjebali ściankę przedziałową. Siedzenia stały po bokach, a jedyne wolne było między... dwoma murzynami. Jeden z nich podniósł się i podał ci rękę mówiąc: |
Jack Miller - 2011-03-30 22:09:44 |
*Kurwa, jeszcze mi tutaj brakuje wodza apaczów i eskimosa do pełni szczęścia.* |
Rastu - 2011-03-31 14:47:28 |
Widziałeś szczere zdziwienie na twarzy każdego, gdy nagle Mohammed klepnął się w dłonią w czoło i prawie wykrzyczał: |
Jack Miller - 2011-03-31 23:23:31 |
-Dokładnie! Stamtąd wywodził się najlepszy dowódca świata! Fuhrer Adolf! - przytakuję. |
Rastu - 2011-04-01 06:53:18 |
Tym razem to już popatrzyli na ciebie jak na wariata i przemilczeli to. Jechaliście w ciszy przez ponad godzinę, a za oknem krajobraz był cały czas ten sam. Wreszcie, zauważyłeś że coś zaczęło się zmieniać. Nie było już zieleni, trawa była wypalona, wzgórza porozpieprzane. Z pewnością musicie być blisko tej fabryki... |
Jack Miller - 2011-04-01 13:36:24 |
-Jakby zaciągam się powietrzem. Achh... ten zapach! Tornado musi być blisko! - mówię zadowolony obserwując wzgórza i teren. |
Rastu - 2011-04-01 14:21:44 |
-Jeszcze się chłopie nawciągasz - rzekł Maxim i ciężarówka się zatrzymała. Sara otworzyła drzwi i wyskoczyła. Widziałeś jak jej jędrny biust podskoczył i prawie wysunął się zza bluzki. Kiedy wyszedłeś, w twoje nozdrza uderzył ciężki smród rozkładających się zwłok. Z twoich ust, poleciała struga rzygowin. Kiedy skończyłeś rzygać, zauważyłeś że z rzygowin pozostałych ułożył się śliczny wzorek. Taa... Widziałeś dach fabryki, rozpierdolony w połowie najwyraźniej przez bombę. Gruby płot z metalu zagradzał wam wstęp, jedyną opcją było odsunięcie bramy na taką szerokość by ciężarówka wjechała. Maxim zarządził: |
Jack Miller - 2011-04-02 01:11:46 |
Ładuję Beti i odbezpieczam broń. Podchodzę do Maxima nie celując w nikogo. Czekam na kolejną komendę. |
Rastu - 2011-04-02 13:17:51 |
Maxim się zaparł i widziałeś jak jego potężne muskuły napięły się. Mohammed mu pomógł i wkrótce szczelina poszerzyła się na taką szerokość, by mógł przez nią się przecisnąć człowiek. Maxim wszedł na teren fabryki i dał znak, byś teraz ty z Mohammedem dokończył przesuwanie. Widziałeś, że jego M4 jest jedną z najlepiej utrzymanych broni, jakie twe oczy ujrzały, podobnie jak MP5 Mohammeda i kałasze Sary i Jacoba. |
Jack Miller - 2011-04-02 14:49:17 |
Oblizuję się jak dziecko na widok ogromnego tortu czekoladowego. Taka broń po prostu do mnie przemawia. Wykonuję polecenie Maxima |
Rastu - 2011-04-02 20:03:13 |
Kurwa, jakie to ciężkie... W pół godziny udało wam się zrobić wystarczająco miejsca dla ciężarówki. Jack podjechał tak, by przednia część samochodu wystawała na zewnątrz. Wspiął się na górę i odsłonił cacko, jakiego nigdy żeś nie widział. Błyszczący, wielki karabin maszynowy z czterema lufami, dużego kalibru. Widać czegoś się spodziewali.... Stanęliście wszyscy przed głównym wejściem. Drzwi były lekko uchylone, a smród był nie do wytrzymania. Nagle Jack zakrzyknął: |
Jack Miller - 2011-04-03 10:52:40 |
Wybieram dwie najczystsze. Obwiązuję sobie twarz tak, aby zakryły nos i usta. Nie ściskam za mocno, ale staram się to zrobić w miarę szczelnie. |
Rastu - 2011-04-03 21:05:50 |
Powiązaliście sobie te chusty. Było ci niewygodnie, ale nie czułeś aż tak tego smrodu. Stanęliście w szyku przed wejściem, lekko uchylonym. Sara i Jacob po bokach, ty z Mohammedem z tyłu a Maxim otwierał. Przygotowaliście broń i Maxim pchnął jak najmocniej drzwi. Otworzyły się o dziwo lekko, ale w środku była nieprzenikniona ciemność. Maxim dał znak tobie i Mohammedowi, byście weszli jako pierwsi. |
Jack Miller - 2011-04-03 22:33:17 |
Idę przytulając się do ściany. Zerkam pod i patrzę czy nie leży przede mną coś, co może być przyczyną upadku. Idę po przodu w nieco przygarbionej postawie. Trzymam Beti gotową do strzału. |
Rastu - 2011-04-04 16:08:03 |
Ciemno, kurwa, ciemno... Nagle, ciemność jakby się zagęściła. Poczułeś tak silny niepokój, że prawie serce ci stanęło. Akurat w tej chwili, wszedł maxim z latarnią przymocowaną do kija, który zaś był przymocowany do pleców. Pomysłowe. Zauważyłeś, że jesteś w jakimś korytarzu. Wiele drzwi, o, aż za wiele... Smród uderzył w twoje nozdrza z taką siłą, że prawie zarzygałeś chustę. Zauważyłeś, że wydobywał się on z niedomkniętych drzwi na samym końcu korytarza. |
Jack Miller - 2011-04-07 12:37:19 |
Trzymając się blisko ściany podchodzę powoli do drzwi. Celuję w nie na wypadek podejścia kogoś. Po ścianach sprawdzam czy nie ma w okolicy żadnych kamer lub czujników. |
Rastu - 2011-04-07 19:30:00 |
Czułeś wręcz zniewalający smród. Zakręciło ci się w głowie i nagle usłyszałeś ostry terkot karabinu maszynowego i krzyk Jacka. Wszyscy się obrócili i pobiegli do wyjścia. Jako że szedłeś pierwszy, biegłeś na ostatku. Nagle, drzwi zaczęły się zamykać. Same z kurwa siebie. Mohammed ledwo co się przecisnął, a tobie drzwi zamknęły się przed nosem. Z zewnątrz nagle ucichły wszystkie dźwięki. Stałeś przed nimi, sparaliżowany strachem. Pot ściekał ci po twarzy, kiedy nagle usłyszałeś cichy zgrzyt drzwi na końcu korytarza. |
Jack Miller - 2011-04-07 22:30:16 |
Padam za najbliższą osłonę. Wzrokiem szukam Jacka. Jego sprzęt bardzo mi się podobał a szkoda by się zmarnował. Patrzę w stronę "zgrzytu". |
Rastu - 2011-04-08 18:56:57 |
(Jack siedział w ciężarówce na zewnątrz) |
Jack Miller - 2011-04-08 22:08:46 |
Nie zastanawiając się ładuję w to coś pół magazynka z mojej Beti. |
Rastu - 2011-04-09 06:28:16 |
(Nie, czekaj... Czyli wystrzeliwujesz 7,5 kuli?) |
Jack Miller - 2011-04-09 23:06:06 |
(kurna xD pomyliło mi się :P wystrzeliwuję 4 kule. Myli mi się z Coltem który ma chyba 7 kul.) |
Rastu - 2011-04-10 12:18:32 |
Tylko dwie kule trafiły, jedna w prawą rękę stwora druga w korpus. Stwór znowu zaatakował, wydając dziwny jęk. Trafił tuż koło poprzedniej rany na twoim ramieniu (1 L). Ból ogarnął twoje ciało, jednak go pokonałeś, nie poddając się. |
Jack Miller - 2011-04-10 12:21:05 |
(Mutant upada?) |
Rastu - 2011-04-10 12:52:56 |
(Stoi, ale się chwieje) |
Jack Miller - 2011-04-10 13:03:00 |
Dobywam noża i dźgam kilka razy. |
Rastu - 2011-04-11 05:44:48 |
Zasunąłeś to raz w głowę i dwa razy w korpus. Potwór osunął się na podłogę cicho, bez jęku. |
Jack Miller - 2011-04-13 15:10:22 |
Ocieram nóż w jego ciało. Zerkam ostrożnie zza osłony w stronę z której przyszło to coś. |
Rastu - 2011-04-13 15:28:02 |
Smród był intensywny jak nigdy dotąd. Widocznie musiał pochodzić od tego... czegoś. Ramię piekło cię cholernie, ale rany nie były zbyt głębokie i krew ledwo co leciała. Najdziwniejsze było to, że z zewnątrz nie dochodziły żadne odgłosy, jakby wszyscy zniknęli. |
Jack Miller - 2011-04-13 16:50:00 |
Cofam się do drzwi. Sprawdzam czy mogę coś z nimi zrobić, aby wrócić. |
Rastu - 2011-04-13 18:05:25 |
Nie widać zamka, a szczelina jest za wąska by włożyć tam chociaż ostrze noża. Nie ruszą się z miejsca chyba że byś wjechał w nie samochodem. |
Jack Miller - 2011-04-14 00:12:03 |
Ruszam do "niedomkniętych drzwi na końcu korytarza". Mierzę cały czas w miejsce w które idę. Zerkam pod nogi, aby nie wdepnąć w coś ciekawego. |
Rastu - 2011-04-14 06:11:11 |
Kiedy szedłeś, o mało nie wdepnąłbyś w coś co wyglądało jak mina. A postawiłeś stopę ledwo milimetr od niej... Dotarłeś do drzwi, zostawiając smród za sobą. Widziałeś że pomieszczenie było duże, dobrze oświetlone. W środku było parę jakichś dziwnych worków. |
Jack Miller - 2011-04-15 11:43:58 |
Zaglądam do worka. rozglądam się po pomieszczeniu. Czy nie ma kamer i czy są jakieś inne drzwi. |
Rastu - 2011-04-15 14:02:31 |
Nie ma kamer, tylko na środku sufitu wisi jedna jarzeniówka. Kiedy otworzyłeś worek, nieomal zesrałeś się. Był wypełniony czarniutkimi, połyskującymi kapsułkami. Nie ma drzwi ale są schody do piwnic i na górę. |
Jack Miller - 2011-04-15 21:58:36 |
Biorę całymi garściami kapsułki i wrzucam je do kieszeni płaszcza. Szukam czegoś w co mogę wpakować trochę pigułek. Coś typu woreczka... |
Rastu - 2011-04-16 06:36:07 |
Ręce ci drżały z podniecenia, parę kapsułek Tornado poleciało na ziemię. Może udałoby się ich zapakować do paczki z prowiantem?! |
Jack Miller - 2011-04-17 22:37:04 |
(przecież pisałem, że pakuję do kieszeni...) |
Rastu - 2011-04-18 06:14:54 |
(No to pakujesz, a do paczek z prowiantem też napchać możesz!) |
Jack Miller - 2011-04-19 21:43:54 |
Mimo tego biorę tyle Tornado ile się da. Schodzę ostrożnie do piwnic. |
Rastu - 2011-04-20 16:46:19 |
Wziąłeś na oko jakieś 100 kapsułek. Piwnice były rozległe, połączone w jedną, wielką salę, a w niej worów z Tornado było... w chuj. |
Jack Miller - 2011-04-21 16:57:47 |
*Chyba trafiłem do jakiegoś w chuj aryjskiego raju!* - myślę i szukam innego wyjścia z tych piwnic. |
Rastu - 2011-04-22 07:18:10 |
Przeszedłeś piwnice wzdłuż i wszerz parę razy. Nie było żadnych drzwi, a worki były pokryte taką warstwą kurzu, jakby ktoś nad nimi stał i sypał ten kurz na nie. |
Jack Miller - 2011-04-22 12:30:11 |
Wychodzę z piwnic tym wejściem którym wszedłem. Celuję Beti w miejsce gdzie idę. Jestem gotów na atak. Kieruję się na górę. |
Rastu - 2011-04-24 06:46:14 |
Kiedy wspinałeś się po schodach, ogarnął cię nieprzenikniony mrok. Kiedy doszedłeś do szczytu schodów, prawie że się odbiłeś od wielkich żelaznych drzwi. Zza nich dochodziły dziwne szmery i jakby... głosy? |
Jack Miller - 2011-04-24 09:09:34 |
Ściskam pistolet mocniej. Opanowuję oddech, tak abym nawet ja go nie słyszał. Patrząc pod nogi podchodzę bliżej. Próbuję podsłuchać. |
Rastu - 2011-04-26 07:05:26 |
Oparłeś się prawie o drzwi, próbując coś usłyszeć. Im bardziej wytężałeś słuch, tym bardziej głosy i szmery zanikały. Miałeś już odejść, kiedy zza drzwi rozległ się niesamowity wrzask i coś jebnęło w te drzwi z taką siłą, że aż budynek się zatelepał. Prawie spadłeś ze schodów, wystraszony jak nie wiem co. |
Jack Miller - 2011-04-26 22:59:17 |
*Kurwa... kolejny mutas?* |
Rastu - 2011-04-29 16:26:29 |
Drzwi powoli się otworzyły. Z początku nic się nie działo, aż w końcu z cieni na górze wytoczyła się głowa. Stoczyła się po schodach i zatrzymała się tuż przy twoich stopach. Kiedy przyjrzałeś się jej dokładnie, zauważyłeś że była to głowa należąca do... Jacka. Z tyłu poczułeś jakby... świeże powietrze? |
Jack Miller - 2011-05-01 12:04:12 |
(Z tyłu? W sensie z hali w której zabiłem mutasa?) |
Rastu - 2011-05-01 14:55:31 |
(tak) |
Jack Miller - 2011-05-04 16:04:08 |
Cały czas celując w miejsce z którego wypadła głowa cofam się. Zerkam od czasu do czasu do tyłu aby sprawdzić jaki dystans dzieli mnie i drzwi. Sprawdzam co się stało w poprzedniej hali. |
Rastu - 2011-05-04 16:39:36 |
Kiedy tam zajrzałeś, włosy ci stanęły dęba. Pół ściany rozjebane, a na kamieniach leżało coś, co chyba kiedyś było ludzkim ciałem. Teraz zmasakrowane tak, że na sam widok znowu się porzygałeś. Jednocześnie usłyszałeś z hali ze schodami jakieś szmery, chyba ktoś... albo coś... schodziło po schodach |
Jack Miller - 2011-05-04 21:28:56 |
Chowam się w kącie i celuję w wejście, którym za chwilę wejdzie to coś. Czekam w bezruchu starając się wydychać powietrze w kołnierz, tak aby było to niesłyszalne. |
Rastu - 2011-05-10 11:14:21 |
Czekałeś, czekałeś a stamtąd nic nie wychodziło. W pewnym momencie, uświadomiłeś sobie, że szmerów zwyczajnie nie było, a rozlegały się one w twojej głowie. Czekałeś dalej, nic się nie działo. |
Jack Miller - 2011-05-10 22:40:08 |
Cofam się wiec do pomieszczenia w którym może być wyjście - do tej wielkiej hali. |
Rastu - 2011-05-10 23:00:42 |
Kiedy do niej wszedłeś, zauważyłeś że nic się nie zmieniło. Nagle usłyszałeś za sobą jakieś dziwne szmery. Powoli do mózgu dotarła ci subtelna uwaga, by biec niczym czarnuch spierdalający przed KKK, bo możesz skończyć gorzej niż on. |
Jack Miller - 2011-05-11 22:11:35 |
Więc spierdalam jak czarnuch przed KKK. Biegnę ile sił w nogach w kierunku wyjścia. |
Rastu - 2011-05-12 08:44:34 |
Biegłeś, a cały czas za sobą czułeś... coś. Przebiegając przez dziurę w ścianie, potknąłeś się i wywaliłeś na plecy. Wtedy zauważyłeś, że... niczego za tobą nie było! |
Jack Miller - 2011-05-12 14:10:12 |
Podnoszę się i patrzę w miejsce gdzie ostatnio widziałem samochód. Chyba czas wziąć leki. Widzę różne dziwadła... Udaję się w spokojne miejsce i zażywam psychotropy. |
Rastu - 2011-05-12 14:33:20 |
Żeby zobaczyć wejście, trzeba by obejść róg. Siadłeś gdzieś pod siatką i zarzuciłeś sobie psychotropa. Ciężko przeszedł, bo nie miałeś czym popić i zostawił gorzki smak w ustach. Chwilę posiedziałeś i nagle usłyszałeś jakieś... głosy zza rogu? Ani chybi, ktoś tam jest |
Jack Miller - 2011-05-12 21:53:44 |
Przytulony do ściany podchodzę do źródeł dźwięku. Zerkam zza rogu na to coś. |
Rastu - 2011-05-14 16:37:08 |
Kiedy zbliżałeś się do rogu, głosy zaczęły się oddalać. Kiedy się wychyliłeś, nie było tam niczego. |
Jack Miller - 2011-05-14 21:44:23 |
Najwidoczniej lek dopiero zaczął działać po chwili. Cholera... trzeba sprawdzić co z samochodem. |
Rastu - 2011-05-15 07:17:17 |
Po samochodzie nie było ni śladu. Chociaż, coś pobłyskiwało tam przed głównym wejściem, które było nadal zamknięte... |
Jack Miller - 2011-05-15 14:13:22 |
Powolnym krokiem ruszam w stronę pobłyskiwań. Uważam na wszystko, może gdzieś jest monitoring, może mutant, a może.. Tornado! |
Rastu - 2011-05-17 07:12:16 |
Kiedy podszedłeś, zauważyłeś że są to... zwyczajne łuski po nabojach. Prowadziły one gdzieś dalej tą ścieżką, zapewne udało im się uciec od napastnika, kimkolwiek on był... Ale dlaczego nie ma śladów? |
Jack Miller - 2011-05-17 22:33:53 |
Sprawdzam czy łuski są jeszcze ciepłe. Ile ich jest? Jaki kaliber? |
Rastu - 2011-06-06 15:32:04 |
Łuski były cieplutkie, ale nie pachniały już prochem. Widocznie nagrzały się na słońcu. Jest ich bardzo dużo, nie możesz ich zliczyć. Nagle, coś zakłębiło się na horyzoncie. Zauważyłeś biegnące drzewa, przyjazne. Pan drwal tańczył z siekierą fokstrota. Pan Drzewo uściskał cię, a ty zauważyłeś że jesteś miłym ślimakiem. |
Jack Miller - 2011-06-06 15:35:06 |
(czy paranoja nie polega na czymś innym :> ? ) |
Rastu - 2011-06-06 15:44:31 |
(A czy to paranoja? :>) |
Jack Miller - 2011-06-06 16:05:56 |
(wydaje mi się, że nie :] ) |
Rastu - 2011-06-06 16:50:37 |
(Mi też, tedy paranoja to chyba nie jest) |
Jack Miller - 2011-06-07 14:55:01 |
Y... stoję w miejscu, kopię pana drzewo w jajca i wyciągam klamkę. |
Rastu - 2011-06-08 07:52:13 |
Pan Drzewo strasznie się zasmucił i wszystko dookoła zaczęło się zmieniać. Wyciągnąłeś klamkę z drzwi, które pojawiły się przed tobą. |
Jack Miller - 2011-06-08 15:20:10 |
Chyba przedawkowałem psychotropy... oczekuję dalszego rozwoju sytuacji... |
Rastu - 2011-06-11 12:43:05 |
Wszystko nagle się rozmazało. Poczułeś silne kłucie w płucach, aż upadłeś na kolana. Dyszałeś chwilę, a wokół ciebie wszystko było rozmazane. Opadłeś z bólu na brzuch a wszystko wokół ciebie nabrało konturów, chociaż dalej było rozmazane. Widziałeś dziwne kontury, jakby nóg. I to nie jednego człowieka, ale paru. Ktoś złapał cię za ubranie i zaczął ciągnąć. Po jakimś czasie, poczułeś coś w ustach i na twarzy. Smakowało jak... krew. Nie wiedziałeś, co się z tobą działo. Ktoś dalej cię ciągnął i chyba z kimś rozmawiał, ale wszystko dalej było niewyraźne. W końcu zemdlałeś ****
|
Jack Miller - 2011-06-11 14:34:44 |
-Was? - pytam w najpiękniejszym języku. |
Rastu - 2011-06-11 15:26:14 |
Wstałeś z dużym wysiłkiem. Przysiadłeś na łóżku, a we łbie kręciło ci się jak po karuzeli. Jednak po chwili obraz ustabilizował się i zauważyłeś wysokiego, wychudłego blondyna stojącego przed tobą. Za nim, przy stole siedział jakiś łysy murzyn. Blondyn podszedł do ciebie i zapytał miękkim, przyjaznym głosem, patrząc na ciebie z zaciekawieniem: |
Jack Miller - 2011-06-11 22:44:34 |
-Ja, ich spreche. - odpowiadam. Patrzę na mojego rozmówce. Z pewnością czystej krwi aryjczyk, a ten czarny to jego niewolnik! |
Rastu - 2011-06-12 08:21:06 |
-Patrzcie go, Austriak! Chlopie, skąd żeś się tu wziął? Co żeś robił przy tej przeklętej fabryce? Szczęście miałeś, że Miguel cię tu zatargał, bo jakby cię znaleźli ci z Whiteys Shaun to obudził byś się w paru różnych brzuchach! - wykrzyknął blondyn. Prawe ramie pulsowało bólem, ale było opatrzone. Kiedy go dotknąłeś, mimowolnie syknąłeś z bólu. innych ran nie znalazłeś. |
Jack Miller - 2011-06-12 12:39:27 |
-Tiaa... Austriak. Ja się tu wziałem z tego zapyziałego miasteczka, w którym burmistrz jest uzależniony od tego gówna. |
Rastu - 2011-06-26 15:50:23 |
-Głupoty pieprzysz, nikt z Shaun's White nie wyjdzie, chyba że w formie gówna, i to z dupy jednego z mieszkańców. Kanibale pierdoleni, na psa urok... A tak, ja jestem Hans Gairden, a to Miguel. Jesteś, chłopie, w jednej ze skrytek Posterunku, ot co. - powiedział blondyn, siadając na krzesło koło Miguela. |
Jack Miller - 2011-06-26 23:48:04 |
-Kanibale? O kurwa... - przypominam sobie obiadek u burmistrza. |
Rastu - 2011-06-27 12:04:19 |
Obydwoje wybuchnęli śmiechem. Trwało to dłuższą chwilę, aż wreszcie ocierając łzy przestali się śmiać. Murzyn rzekł: |
Jack Miller - 2011-06-27 21:11:26 |
Biegnę do kibla i wkładając sobie palce do gardła próbuję rzygać. |