Postapokaliptyczna gra fabularna
Admin
W barze nic się nie zmieniło. Dalej kelnerka była obiektem zainteresowań cwaniaczka, który swój teren łowiecki przeniósł pod ladę. Barman, zgniatał puszki, a meksykaniec...? Ech...
-No... ja jadę do miasta. Zabierasz się ze mną? - usłyszałeś głos zza pleców.
Offline
Łyknąłem piwo i spojrzałem na mówce.
- Dobra to taka pomysła... trzeba znaleźć starego ee... ee... F... ee... no kogoś tam pane...
Offline
Admin
Mężczyzna wstał od stolika i udał się w stronę drzwi. Poczekał chwilę na ciebie i wyszedł odpalając motor. Silnik ryknął.
-Wsiadasz?
Offline
Offline
Admin
Silnik ryknął. Mężczyzna szybko zawrócił i ruszył jakąś pozostałością drogi w stronę wzgórza. Po chwili minęliście znak: "Gainesville 4 Miles". Motocyklista dodał gazu. Musiałeś się mocno trzymać. Czy to jest jakiś szaleniec z Detroit?! Prędkościomierz naliczył 140 km/h. Ciężko było złapać oddech. Kierowca chyba był do tego przyzwyczajony. Po 3 minutach byliście na miejscu. Motor z piskiem opon zahamował. Kierowca wstał.
-No to jesteśmy! - wskazał na miasteczko, które kiedyś pewnie mieściło kilkaset tysięcy ludzi.
Offline
Podczas jazdy wciskałem głowę między własne ramiona. Teraz wstałem i zrobiłem kilka chwiejnych kroków. Przysłoniłem oczy przed słońcem i rozejrzałem się niepewnie nie zdolny do wykrztuszenia słów.
Offline
Admin
Miasto jak miasto. Na ulicach pełno szkła. Gdzie nie gdzie leżały powywracane światła uliczne. Budynek na kształt ratusza był otoczony ceglanym murkiem wysokim na około dwa metry. Kilka włazów do kanałów było solidnie zablokowanych. Ludzie krzątali się po ulicach. Nie było ich wielu, ale skoro w takim czymś jest w stanie się zebrać jakaś społeczność to ciekawe co dopiero jest w np. Nowym Jorku?!
Offline
Nowy użytkownik
HEJ
Offline